Dziś do menu bloga dodałem zakładkę leica_stories. Automatycznie pojawiły się wcześniejsze wpisy, w których wykorzystałem aparat Leica Q2. Dlaczego tak? Odpowiedz wymaga dłuższego wstępu.
Moja przygoda z fotografią liczy 17 lat. Nie licząc pospolitych kompaktów, który służyły w domu do rejestracji wydarzeń rodzinnych, w pełni świadomie zacząłem fotografować kupioną pierwszą lustrzanką Nikon D80. Od chwili wzięcia do ręki nowego zakupu, fotografia stała się moją pasją. Po D80 przyszła pora na D300, D300s, D700 (niezwykły, wspaniały aparat). Dalej zmieniłem system na lżejszy, z matrycą mikro4/3 – Olympus OM-D E-M5, E-M1, E-M2, OM-1. Starszych aparatów pozbywałem się na rynku wtórnym. Został mi tylko stary Nikon D80, który odpoczywa na regale obok innych zabytkowych aparatów, oraz OM-1, wspaniały i najlepszy na rynku przedstawiciel systemu mikro4/3. Niedawno powróciłem do Nikona, teraz w wersji bezlusterkowej, Z7 i Z6II. Kilka z wymienionych aparatów służyło w trakcie wykonywania zleceń ślubnych, pozostałe również były i są wykorzystywane w celach biznesowych. Wyścig wodotrysków elektronicznych, magii guzików, pokręteł, skomplikowanego menu, trwa nadal. Przyznaję, że w pewnym momencie dałem się ponieść wpływom agresywnego marketingu producentów i sprzedawców sprzętu foto. Pędzący pociąg do nieskończoności technologicznej, do wszelakiej odmiany aparatów (mark I, marki, mark III, itd), do niebotycznej rozdzielczości, szybkostrzelności, mknie z niewiarygodną prędkością. Po przydługiej podróży udało mi się na szczęście udało z wysiąść z tego szalejącego pociągu… Impulsem były dwa znamienne dla mnie wydarzenia – poznanie systemu Leica i w efekcie pozyskanie moich docelowych aparatów, które jako jedyne pozostaną w mojej stajni. Są to Leica Q2 i Leica M11. Śmiało można powiedzieć, że są to dwa Święte Grale w świecie sprzętu fotograficznego. Dotknąłem właściwie ABSOLUTU. Moja decyzja o w pełni świadomym wejściu do systemu Leica była poprzedzona studium poznawczym historii marki, przeczytaniu licznych artykułów fachowych, w tym szczegółowych testów technicznych, oglądnięciu niezliczonej liczby filmów instruktażowych i opiniotwórczych. Zapoznałem się też z listą najsłynniejszych fotografów, pracujących z aparatami Leica, oraz z pasją oglądałem ich prace. Mogę stanowczo stwierdzić, że obie moje puszki firmy Leica, będą eksploatowane w maksymalnym stopniu, i że będę tworzył za ich pomocą piękne obrazy. Wierzę, że zostanę im wierny aż do końca… (Wspomnę jeszcze, że o Q2 napisałem co nieco we wpisie Katowice w wersji czarno – białej (1)).
Wpisy w kategorii leica_stories zostaną okraszone dłuższymi tekstami. Będę w nich pisał o historii marki, o poszczególnych typach aparatów, o dedykowanej optyce systemowi M, o moich wrażeniach z posiadania i użytkowania tych niezwykłych maszyn.
Do wpisu dołączam jedno z pierwszych zdjęć, wykonanych M11.
