Pierwszy wpis na nowym blogu powinien być spektakularny? Niekoniecznie. W moim przypadku początek będzie wyglądał jak kontynuacja czegoś, czego w rzeczywistości wcześniej nie było.
Zdjęcie na pierwszy wpis wybrałem zupełnie przypadkowo. Wykonałem je w podtoruńskiej Złotorii, tuż przy ujściu Drwęcy do Wisły. Popołudniowy spacer w tym miejscu zaplanowałem wcześniej. Przejeżdżam w pobliżu codziennie pokonując most na Drwęcy. Wzrok mój przyciągały fantastyczne widoki powstałe w miejscu rozlewisk obu rzek. Czekałem na słoneczny dzień, których w marcu było bardzo niewiele. Dzięki rozlewiskom wokół ujścia Drwęcy powstały wspaniałe odbicia na tafli wody nagich jeszcze drzew i krzewów. Naturalny chaos konarów i gałęzi z jednej strony nie pozwala na skomponowanie symetrycznego kadru, dodaje jednak fotografii specyficznego klimatu. Koniec chłodnego dnia, czyste powietrze, zbliżający się zachód Słońca umożliwiły na wykonywanie wielu ciekawych kadrów. Jeden z nich to widok na Drwęcę z chylącym się drzewem w drugim planie, wspaniale odbijającym się w tafli rzeki. W tle majaczą kontury bloków mieszkalnych rubinkowskiego osiedla. Między brzegiem Drwęcy a Toruniem rozciągają się rozległe pastwiska, które wykarmiają stada saren i hodowlanych krów. Nieład w dolnej części kadru podkreśla ciągle widoczny brak zagospodarowania i uporządkowania linii brzegowych.

Leica Q2, 1/80s, f/9.0, ISO 400