Las malowany światłem (2)

Wczoraj pisałem o kolorach jesiennego grudnia, dziś o kwintesencji fotografii – świetle. Wszak nazwa „fotografia” to zbitka łacińskich słów photos i grapho – malowanie światłem. Przepiękna pogoda wczorajszego dnia zachęciła mnie do długiego spaceru z wierną przyjaciółką Verą. Zimowe światło słoneczne ma cechy sprzyjające fotografii – jest miękkie, płasko ścielące się po fotografowanych powierzchniach, bardziej nasycone żółcią. W lesie tworzy niesamowite spektakle rzucając wąskie wstążki na ciągle zielone mchy, podkreśla struktury kory drzew, przesiąka przez ostatnie pożółkłe i zbrązowiałe liście na gałęziach. Niektórzy mogą powiedzieć, że takie zdjęcia już widzieli, że zrobiono podobnych miliony na całym Świecie, ale tego konkretnego listka, drzewa, kępy mchu, na szczęście nie. Mało tego, te same miejsca, te same szczegóły będą inaczej pomalowane światłem rano latem, rano zimą, o zmierzchu latem i o zmierzchu zimą. Wczoraj zabrałem ze sobą fantastyczny OM-1 z doczepionym M.Zuiko Digital 40-150 mm f/2.8 Pro. A teraz pora na efekty wczorajszego spaceru.

2 odpowiedzi na “Las malowany światłem (2)”

  1. Smugi światła prześwitujące między drzewami w lekko zamglonym powietrzu – też to lubię, jak chyba wszyscy pasjonaci fotografii krajobrazowej. Zawsze, gdy jestem w lesie, liczę na takie zjawiska. Piękne obrazy. Słoneczne i optymistyczne. Życzę wielu leśnych fotograficznych przygód i pozdrawiam!

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Artur Waszkielewicz Anuluj pisanie odpowiedzi