Koniec roku

Czasami lubię zrobić sobie przerwę. Nie fotografować, nie wywoływać zdjęć w cyfrowej ciemni, nie pisać bloga. Nawet praca nad niewydaną jeszcze książką p.t. „Władza” mi nie idzie. Wtedy skupiam się na innych sprawach, które biegną równolegle, do tych artystycznych. Grudzień właśnie taki był. Działo się wiele, albo nawet więcej i nie zawsze po mojej myśli…

Dziś jest przedostatni dzień 2023 roku. Pomyślałem, że warto wrzucić tekst na bloga, oczywiście okraszony fotografią.

Cóż, stało się to już tradycją, że pod koniec roku wszyscy dokonują podsumowania ostatnich 365 dni. Nie jestem miłośnikiem takich rozważań, lecz niejako ulegając atmosferze, pokusiłem się na krótkie résumé.

To było dobry rok. Odczułem wyraźne odrywanie się ze szponów choroby, degradującej moje duchowe wnętrze. Zacząłem czuć wiatr wiejący w plecy, mowy Ajahna Brahma stały się prostymi odpowiedziami na wiele trudnych pytań, drogowskazami na przyszłość. Coraz częściej kładę się spać bez butów, z których lewy to przeszłość, prawy – przyszłość… Wróciłem do blogowania, częściej łapałem za aparat, odkurzyłem szkic książki z 2017 roku, którą bałem się wydać w tym popieprzonym kraju. Ciemnogród, faszyzm, zło powoli zaczynają znikać ze szklanych okienek. To wszystko budzi nadzieję. Mam też więcej pokory dla cierpienia, nieszczęścia, ale też szczęścia i miłości. Zaczynam z pokorą przyjmować życie takie jakie jest, nie spinam się ponad siły, daje Światu płynąć własnym nurtem. Planuję z rozmysłem, z dystansem i ze świadomością, że tak niewiele ode mnie zależy.

Do tego wpisu załączam zdjęcie „pyska” pełnego szczęścia, którego właścicielka z rozkoszą pławi się wolnością w otaczającym Ją środowisku nadmorskim. Vera pozdrawia i razem ze mną życzy dobrego 2024 roku…

Jedna odpowiedź na “”

Dodaj komentarz