Co dalej z blogiem

Prawie sześć miesięcy trwała przerwa w mojej aktywności. Moi bliscy zapewne wiedzą, jakie były tego przyczyny, lecz nie chciałbym o nich tu pisać – to zbyt intymne. Teraz odczuwam potrzebę pisania, chociaż musiałem zrewidować mój cel i motywacje. A zatem, celem nie jest stanie się poczytnym blogerem, osiągającym niebotyczne ilości odsłon. Piszę, bo to lubię, piszę, bo powoli wraca potrzeba tworzenia – i to są moje cele, a motywuje mnie do tego mój umysł i rozum.

A teraz wracam do fotografii.

1 maja tego roku pisałem o mojej fascynacji aparatami Leica, o moim sprzęcie, którego używałem dotychczas. Muszę przyznać, że czytając ten tekst poczułem wstyd. Doszedłem do wniosku, że byłem zwykłym zbieraczem nowych aparatów, maniakiem zakupów fotograficznych. Jasne, było mnie na to stać, lecz nie zadłużałem się, nie odbierałem z tego powodu bliskim życia w komforcie. Mocno jednak przesadzałem. Przyznam szczerze, że ostatni zakup M11 byłby kompletnie bez sensu, gdyby nie to, że traktuję ten aparat jako lokatę kapitału. Dalmierzowce Leiki nigdy nie tracą na wartości. Powoli pozbywam się nieużywanego sprzętu, przekazuję go następnemu pokoleniu, które ma szansę poczuć zew fotografa. Obiecałem również wrócić do fotografowania w czerni i bieli aparatem Q2. W tym odcinku dołączę kilka kolejnych fotografii z wiosennego pobytu w Katowicach. Próbkę tej sesji umieściłem na blogu w dniu 7 kwietnia.

Dodaj komentarz