Sytuacja jest dynamiczna. Jeszcze tydzień temu ze smutkiem patrzyłem jak mróz przypala magnolię, a dziś temperatura wzrosła do 24 stopni. Przyroda zaczęła szaleć. Trochę deszczu i ciepło spowodowało, że robi się coraz zieleniej, a raczej kolorowo, biorąc pod uwagę kwiaty. Magnolia nie poddała się całkowicie mrozowi i raczy moje oczy wspaniałymi kwiatami, zakwitły brunery, pojawiają się nowe sasanki (często w dość niespodziewanych miejscach), pierwsze kwiaty wydają barwinki, a spod kwiatów forsycji nieśmiało przebijają się młode liście. Ale co najważniejsze, zakwitła czereśnia i wiśnia oraz śliwo-wiśnia, które okupują pracowite owady. Kocham wiosnę…












